Misjonarze za granicą
autor: Aleksandra Gacek
Gabrysia Ślusarczyk i Marceli Cempla to członkowie wspólnoty Młodych Regnum Christi, którzy postanowili oddać cały rok swojego życia na służbę Bogu oraz bliźnim za granicą w Meksyku oraz USA. Zaczynając rok misyjny i przygotowując się do tego czasu, każdy z nich indywidualnie odbył kurs w Rzymie, który był szkoleniem przed wyjazdem. Kajetan Pomykalski jest odpowiedzialnym drużyny w ECyDzie w Krakowie. On natomiast wyjechał na czas wakacji pełnić misję w Irlandii i opowiada nam o tym doświadczeniu.
Meksyk – relacja Gabrysi
Prawie cały miesiąc spędziłam w Rzymie na kursie przygotowawczym do roku jako coworker.
Było to bardzo ciekawe doświadczenie, bo na 14 uczestniczek, byłyśmy aż z 11 różnych krajów. Kiedy przyjechałam, bardzo mocnym doświadczeniem było to, że pomimo różnic kulturowych i różnych języków czuło się, że mamy ze sobą coś wspólnego. W jednym z pierwszych dni mieliśmy wycieczkę, żeby poznać trochę Rzym i też siebie nawzajem, i nigdy nie zapomnę uczucia, kiedy jadąc metrem, rozmawiałam z jedną dziewczyną z Argentyny, którą znałam od dwóch dni, a właściwie wiedziałam tylko, skąd jest i jak ma na imię. Jej otwartość była dla mnie niesamowita, to, z jakim zaufaniem mogłyśmy ze sobą rozmawiać.
Innego dnia z jedną z dziewczyn poszłyśmy do domu konsekrowanych, żeby odebrać zostawione tam wcześniej rzeczy i, chociaż żadna z konsekrowanych nie mogła z nami usiąść i porozmawiać, bo akurat wszyscy pracowali, to jedna z nich zaprosiła nas do środka i powiedziała, że przecież możemy się czuć, jak w domu. I naprawdę nie było to trudne, bo akurat w kuchni leżało pyszne ciasto.

Te doświadczenia pomogły mi poznać naprawdę Jezusa w innych ludziach, ale też wspólnotę Regnum Christi, gdzie oprócz uczenia się wielu rzeczy, warsztatów, wykładów (których też miałyśmy baaaardzo dużo przede wszystkim teologicznych, ale też dużo o psychologii i takich praktycznych rzeczach, jak przygotować Msze albo jak organizować sobie czas podczas kursu), możemy po prostu być w stanie zbudować przyjaźnie z ludźmi, z którymi na pierwszy rzut oka nie mamy za wiele wspólnego.
Stany Zjednoczone – relacja Marcelego
Mam na imię Marceli. Mam 19 lat i jestem misjonarzem w Waszyngtonie DC. Dlaczego postanowiłem wyjechać na rok misyjny? Urodziłem się w katolickiej rodzinie, więc w teorii są to perfekcyjne warunki, żeby rozwinąć się w wierze. Ja jednak żyłem dwoma życiami: katolickim i moim własnym.
Kiedy miałem 15 lat rodzice wysłali mnie na moje pierwsze świadome misje. Spędziłem 1,5 tygodnia w Rumunii. Było to niezwykłe przeżycie pod każdym aspektem. Jedna z najważniejszych rzeczy, które przeżyłem, to doświadczenie Chrystusa w drugiej osobie. Odkryłem również, że życie misyjne jest życiem, które nie dość, że sprawia ogromną satysfakcję, to mimo ogromu trudów daje spełnienie i szczęście. Udało mi się jeszcze dwa razy odwiedzić Kazachstan oraz Albanię.
Te podróże misyjne przekonały mnie, że rok misyjny to idealne rozwiązanie. Kolejną zaletą tego programu jest utwierdzenie w wierze przed pójściem na studia. Mamy tutaj okazję zbudować solidne fundamenty, żeby cokolwiek, co spotka nas w przyszłości, nas nie zaskoczyło.
Pierwszy miesiąc dla misjonarzy RC to czas poświęcony formacji osobistej. Nie może być inaczej, musimy najpierw cokolwiek otrzymać, żeby móc potem się dzielić tym z innymi. Mieliśmy wykłady (zakończone egzaminami) z takich przedmiotów jak: antropologia, teologia i teologia ciała.
Nabytą wiedzę wykorzystujemy później, pracując w klubach młodzieżowych, w przypadku mojej lokalizacji (Washington, DC) jest ich aż sześć. Wedle idei “reprezentujemy coś większego, niż sami jesteśmy”, zostaliśmy przygotowani do dawania świadectwa we wszelkich środowiskach. Lekcje etykiety, public speakingu i trening misyjny miały nam to zagwarantować.

Ale co najważniejsze w letnim kursie to przybliżenie nas do Chrystusa. Regularne modlitwy oraz udział w Mszy Świętej na pewno nam pomogły zbudować na nowo najważniejszą relację w naszym życiu. Byłoby to jednak ciężko osiągnąć bez wsparcia wspaniałej ekipy.
Każdy katolik potrzebuje świadectwa innych, żeby pozostać w wierze lub się w niej rozwinąć. Ja to otrzymałem od innych przyszłych misjonarzy. Kurs był miejscem, gdzie udało nam się zbudować niesamowite więzi między sobą. Nick (Indiana, USA) i Sebastian (Luizjana, USA) są osobami, które razem ze mną służą w stolicy. Mimo ogromnych różnic w kulturach oraz po prostu innych charakterów jesteśmy dobrani idealnie. Życie we wspólnocie wymaga od nas dużo cierpliwości, wyrozumiałości i miłości, ale to właśnie te więzi napędzają nas do działania każdego kolejnego dnia.
Z chęcią odpowiem na wszystkie pytania dotyczące pracy misyjnej lub letniego kursu!
Zapraszam do kontaktu pod e-mailem: marcelircmc@gmail.com albo przez Messenger.
Irlandia — relacja Kajetana
Nazywam się Kajetan, mam 17 lat i jestem odpowiedzialnym ECyDu. Jako lider w ECyDzie dostałem możliwość zastania misjonarzem na jeden miesiąc, a moim apostolatem była pomoc w innej wspólnocie ECyD za granicą, dlatego też lipiec spędziłem w Irlandii jako misjonarz.

Choć nazwa może brzmieć dosyć poważnie, tak naprawdę moim zadaniem było przyjaźnić się i prowadzić drużynę chłopaków z różnych zakątków świata. Mieszkaliśmy na zamku w Killcroney na południe od Dublina i zwiedziliśmy właściwie wszystko w Leister. W mojej drużynie byli chłopcy z Meksyku, Hiszpanii, Brazylii i Włoch, a odpowiedzialni za nas byli bracia Legioniści. Razem z innymi misjonarzami poświęcaliśmy cały nasz czas, aby dać chłopakom niezapomniane doświadczenia, a naszymi celami było: uczyć młodszych (i samych siebie też) angielskiego, spędzić cały miesiąc pełen zabawy, radości i nowych przyjaźni, ale co najważniejsze pokazać chłopcom, kim jest Jezus i jak być Jego apostołem, dlatego też stworzyliśmy cały program formacji: Jak zostać apostołami i o co dbać, aby być jak oni. Ale zarówno ja jak i inni misjonarze mieliśmy czas dla naszego wzrostu, dlatego również mieliśmy stworzony program formacji dla nas, oraz czas modlitwy w ciszy, dzięki temu udało nam się przez cały bardzo intensywny miesiąc być pełnymi chęci energii i motywacji, nawet jak nic nie szło po naszej myśli. Naszym sukcesem było to, że stworzyliśmy grupę przyjaciół i zaprosiliśmy do niej Jezusa.
To już wszystkie Pocztówki, jakie udało nam się zgromadzić z minionych wakacji. Przed nami jednak rok formacji, który na pewno będzie równie ciekawy i pełen wrażeń, co słodkie wspomnienia uwiecznione na zdjęciach. 🙂